Skuteczny i praktyczny w użyciu sposób informowania na odległość zarówno leżących z nami w jednym pokoju pacjentów, jak i personelu, że jeszcze żyjemy i nawet odpoczywamy śpiąc, bez konieczności podłączania nas do jakiejkolwiek zdalnie sterowanej aparatury. Jeśli przebywamy w zakładzie leczniczym dłużej, dajemy pielęgniarkom szansę nauczenia się melodii naszego chrapania, dzięki czemu możemy być już zupełnie pewni, że nieusłyszenie tej melodii będzie dla pielęgniarki sygnałem, że coś z nami jest nie w porządku.
Uwaga: Jeśli z zeznań domowników wiemy, że chrapiemy co prawda melodyjnie, ale niezbyt głośno, staramy się w szpitalu, aby ulokowano nas stosunkowo blisko dyżurki, tak aby pielęgniarka mogła nas dosłyszeć, kiedy się przypadkowo w nocy obudzi. Jeśli natomiast – jak twierdzą domownicy – chrapiemy tak głośno, że aż szyby dzwonią, kładziemy się spokojnie tam, gdzie nas położą.
Wielozadaniowe następstwo nadwerężenia krtani, w porównaniu z kaszlem (patrz „Kaszel”) mniej wydajne, ale, jeśli tylko mamy do czynienia z chrypką chroniczną, praktyczniejsze w użyciu.
Dorywczo wskazujemy na chrypkę jako na przyczynę niemożności wygłoszenia referatu, niezdolności do zabrania głosu w dyskusji, prowadzenia negocjacji (Uwaga: jedynie w kraju! Za granicą nie jest to
– 80 dla nas żadną przeszkodą!), odpowiedzenia osobie ukochanej tak, jak należałoby jej wreszcie, po latach wspólnie przeżytych, odpowiedzieć, itd.
Chroniczna chrypka otwiera przed nami karierę piosenkarską, w szczególności zaś wtedy, kiedy szczęśliwie pozbawieni jesteśmy jeszcze zarówno głosu, jak i słuchu.